przez ena » 24 Lut 2013, 23:00
Być może to o czym myślę, to utopia, ale chciałabym jednak dowiedzieć się danych, żeby to wiedzieć napewno. Uczono mnie, że jakikolwiek, najbardziej nawet fantastyczny (nie do przyjęcia) pomysł należy odrzucić dopiero wtedy, jeżeli wykaże się, na podstawie obliczeń, że jest niemożliwy do wykonania. A w tym wypadku mamy do czynienia z czymś bardzo słabo zbywalnym. Z drugiej zaś strony szkoda, żeby niszczało i w dalszym ciągu "ząb czasu" odciskał na budowli swoje piętno. Kiedy spojrzymy na wizualną propozycję, zamieszczoną wyżej, to przypomina ona, np. osiedle zamknięte na ul. J. Kazimierza, tylko w trochę większym wymiarze. Wewnątrz tzw. podwórze, które można by zagospodarować rekreacyjnie na potrzeby mieszkańców i ich dzieci. Prace adaptacyjne można by robić etapami, podobnie, jak deweloperzy wykonują poszczególne, następne inwestycje dopiero wtedy, kiedy mają sprzedane ok. ¾ mieszkań. Jeśli ceny jednak, okazałyby się zachęcające, reklama zachęcająca do kupna mieszkań mogłaby istnieć na zasadzie „z ust do ust”, a poparta odpowiednim marketingiem i reklamą w środkach przekazu i na stronach internetowych dałaby odpowiedni efekt. Ilość zaś mieszkańców wymusiłaby zaistnienie drobnych przedsiębiorców-usługodawców. Zatem, aby wykluczyć mój pomysł w całości, należałoby zacząć od kosztorysu, a następnie sporządzić rachunek zysków i strat. Następnie trzeba by podjąć decyzję, a najważniejsza w następnym etapie jest konsekwencja. Co zaś tyczy konserwatora zabytków, to zależy wszystko od negocjacji. Można by wygospodarować powierzchnię na prawdziwe muzeum, gdzie zgromadzić można relikty epoki. Przecież w wielu zabytkach tak się dzieje, kiedy należy je zaadoptować do czasów dzisiejszych, że zostawia się kawałek muru, bruku, czy jakąś izbę pełną eksponatów i konserwator zgadza się na przystosowanie obiektu zabytkowego dla celów użyteczności. Kiedy w latach dziewięćdziesiątych byłam we Francji, jadłam w restauracji zaadoptowanej z dawnych fortów wojennych, podobnych do tych na naszym terenie. Wewnątrz były ściany z surowej cegły, sklepienia w formie łuków, stojące na podstawach zbroje i karabiny oraz biała broń na ścianach. Proste stoły i wokół nich ławy dopełniały widoku. Mimo to, a może dlatego, atmosfera była wspaniała. A jaka akustyka. Marzyłam potem i wielokrotnie podsuwałam pomysł, aby w ten sposób przysposobić forty na naszym terenie. Niestety nie umiałam znaleźć nikogo z odpowiednią wyobraźnią.