No i mamy kolejnego obrażonego urzędnika - jakbym słyszał @kobrę, której też kiedyś zabrakło argumentów i też postanowiła się obrazić.
No to na zakończenie, tytułem wyjaśnienia dla urzędników, którzy tu pisali, piszą i będą pisać w przyszłości:
- zrozumcie, że to Wy jesteście dla mieszkańców, a nie mieszkańcy dla Was (na tym polega "służba" - chyba nie wszyscy urzędnicy to rozumieją)
- jak mieszkaniec o coś pyta to macie w przystępny sposób to wytłumaczyć (najlepiej nie na zasadzie "pan burmistrz lubi jak w jego mieście pali się co druga latarnia")
- jak macie w dupie tłumaczenie, to mieszkańcy siłą rzeczy będą się buntowali przed uszczęśliwianiem na siłę
- itd, itp - nie chce mi się więcej pisać, bo to pewnie i tak walenie grochem o ścianę
Akurat przypadek gaszenia lamp jest dobrym pomysłem na oszczędzanie publicznych pieniędzy. Tylko nie potraficie tego zrobić i odpowiednio sprzedać. Gratisowo podpowiem co moim zdaniem (chociaż to Wam za to płacimy) należałoby zrobić, żeby mieszkańcy się nie buntowali.
1. Zacząć od informacji (prasa, strona miejska, serwisy społecznościowe itp), że miasto chce oszczędzać energię (więc pieniądze mieszkańców)
2. Poinformować co będzie robione (np. gaszona co druga lampa w godzinach 1.00-5.00 - bo wtedy jest minimalny ruch na ulicach; gaszone oświetlenie budynków typu kościoły, pomniki itp)
3. Wdrożyć działania (bez baboli typu: całe wyłączone ulice itp)
4. Analizować jakie działanie dało oszczędności, czy nie spadło bezpieczeństwo (poprzeć to liczbami i zakomunikować mieszkańcom)
5. Słuchać i czytać jak to odbierają mieszkańcy i w otwarty sposób o tym dyskutować (a nie mieć focha).
Niestety na podstawie wcześniejszych doświadczeń mam wrażenie, że ta pisanina to i tak stracone 10 minut