przez janusmen » 08 Sty 2013, 12:13
W pierwszych latach XVII w. Nowy Dwór był własnością Jana Nowodworskiego kasztelana raciąskiego i jego brata biskupa Adama. Obaj wspierali Bernardynów i Jezuitów, Jan wraz z żoną, krewną św. Stanisława Kostki należeli do Trzeciego Zakonu. Cała trójka była fundatorami nowodworskiego klasztoru.
Pierwsza wzmianka o tym klasztorze pochodzi z 1618 r. Dokładniejsze są dane z 1622 r., w Nowym Dworze istniał wtedy drewniany kościół i klasztor przeznaczony dla 15 zakonników, niestety jak wyglądały te obiekty nie wiadomo. Przełożonym został ojciec Bonawentura Kazanowski, który przybył do miasta w towarzystwie jednego ojca i jednego brata. [Ojcowie mają święcenia kapłańskie, bracia ich nie mają, zazwyczaj są też gorzej wykształceni] Od 1624 r. w klasztorze przebywało już 4 ojców i 2 braci korzystających ze świadczeń 6 włościan. Około 1632 roku Nowodworscy zaproponowali bernardynom sfinansowanie budowy murowanego kościoła i klasztoru. Prawdopodobnie propozycja ta nie została zrealizowana gdyż miejsce, w którym wzniesiono pierwotne zabudowania często zalewane było przez powodzie.
Ostatnia pewna informacja dotycząca działalności Bernardynów w Nowym Dworze pochodzi z roku 1633, jest to dokument, który mówi o darowiźnie biskupa Nowodworskiego dla tego konwentu. Darowizną był bogaty księgozbiór przekazany zakonnikom na mocy testamentu biskupa.
Przyczyny upadku nowodworskiego klasztoru nie są znane. Mógł ulec zniszczeniu w czasie wojny szwedzkiej, gdyż w latach 1655 - 1656 w Nowym Dworze stacjonowały wojska szwedzkie i brandenburskie. Po ich „wizycie” Nowy Dwór był w takim stanie, że spadł do rangi wsi. Na dodatek miasto nawiedziła powódź niszcząc to, co pozostawili po sobie Szwedzi. Wojsko obozowało pod Nowym Dworem przez kilkanaście tygodni. Złe warunki żywnościowe, jakie panowały w armiach, wywołały zarazę, w wyniku której mogli umrzeć także zakonnicy.
Do likwidacji konwentu przyczynić się mogły także kłopoty ekonomiczne. Bernardyni byli zakonem utrzymującym się głównie z darowizn. Każdy klasztor miał przydzielony sobie okręg kwestarski, w którym innym nie wolno było zbierać datków. Niestety, bracia ze zgromadzenia w Pradze [w tych czasach nie była częścią Warszawy] nie przestrzegali dyscypliny wysyłając „sześć koni i dwa wozy” na nowodworskie tereny. „Nasi” Bernardyni nie mogli więc utrzymać się z kwesty. Na dodatek około 1634 r. Nowodworscy przestali dotować fundację w Nowym Dworze. Ich zainteresowania przeniosły się na klasztor w Przasnyszu. Przyczyny tego mogły być dwie. Jedna to wspomniane, niedogodne położenie klasztoru. Druga to śmierć biskupa Adama i przekazanie przez Jana - kasztelana raciąskiego miasta i sąsiednich wiosek kuzynowi, który prawdopodobnie mając inne zainteresowania zaprzestał dotacji.
Jeszcze jedna możliwość to zniszczenie zabudowy przez powódź. Jeżeli trafił się większy wylew mógł dosłownie zmyć zabudowania. W taki sposób został zniszczony około 100 lat później jeden z kościołów w Okuninie.
Po klasztorze i kościele Bernardynów nie zachowało się nic. Nawet na szwedzkim stalorycie nie zostały umieszczone. Gdzie mógł być? Raczej nie w tym miejscu gdzie jest kościół św. Michała bo to by było w polu za miastem. Nowy Dwór w XVII w. kończył się prawdopodobnie w okolicach dzisiejszej ulicy Daszyńskiego dalej były orne pola i łąki. Świadczy o tym plan miasta z XVIII w. Od tej obecnej Daszyńskiego na zachód wyznaczono piękną klasycystyczną siatkę ulic, taki plan miasta musiał powstać na niezabudowanym wcześniej terenie. Bernardyni są zakonem pracującym z ludźmi i nie budują klasztorów na odludziu. Skoro zakonnicy skarżyli się na nieustanne zalewanie klasztoru w czasie powodzi możemy sądzić, że znajdował się on po północnej stronie miasta, bo tam docierała woda z każdej powodzi. Sądzę, że klasztor i kościół mogły być w okolicach rynku – dziś skwer z zegarem, bo tak zazwyczaj lokowano obiekty sakralne i te użyteczności społecznej.