Oto najnowsze lotnisko w kraju. "To pastwisko jest wstydem dla Polski"
Lecisz z Modlina? Szykuj się na najgorsze.
Rodziny z dziećmi czekające na samolot w deszczu, chamskie zachowanie obsługi i wstyd przed obcokrajowcami - tak zdaniem pasażerów wygląda codzienność w porcie lotniczym w Modlinie koło Warszawy. Zarządca lotniska przyznaje, że standard jest niższy, ale tłumaczy to charakterem obiektu, który obsługiwać ma tylko tanie linie lotnicze.
Lotnisko wstydem dla Polski
Pierwsze od 40 lat nowe w Polsce lotnisko ogłosiło właśnie, że od otwarcia (w połowie lipca) z jego usług skorzystało już ponad 310 tys. pasażerów. Jednak nie wszyscy byli przygotowani na warunki, które tam zastaną.
To były wręcz dantejskie sceny. Rodziny z dziećmi zmuszane były do stania w deszczu przez kwadrans, a pasażerowie słyszeli chamskie groźby od pracowników, którzy nie chcieli się nawet przedstawić. Widziałem rozwścieczonych obcokrajowców, których polscy podróżni przepraszali za taką sytuację - mówi zdenerwowany Marcin Lidzbarski z Warszawy.
Jakby tego było mało, ktoś zaprojektował daszki przy wyjściach, tak że leje się z nich ciurkiem woda. Lidzbarski nie ma wątpliwości: - Lotnisko w Modlinie jest jak pastwisko w szczerym polu, to wstyd dla Polski.
Poczekalnia w strugach deszczu
Okazuje się, że klienci Ryanair i Wizz Air (te linie latają z Modlina) muszą czekać na samolot na płycie lotniska. W supernowoczesnym terminalu nie ma dla nich miejsca. I to niezależnie od pogody. Sam fakt, że po sprawdzeniu kart pokładowych przechodzi się pieszo po płycie lotniska do maszyny nie jest niczym dziwnym w Europie. Twierdzą tak nawet sami pasażerowie. Jednak władze lotniska w Modlinie poszły o krok dalej.
Dosłownie wyrzuca się ludzi na płytę lotniska. Tam stoją w kolejkach na obszarach wydzielonych taśmą i czekają, aż samolot będzie gotowy na ich przyjęcie. Nieważne że akurat leje. Dużo podróżuję, ale z czymś takim nigdzie się nie spotkałem - twierdzi Piotr Góralczyk, który leciał służbowo z podwarszawskiego lotniska do Londynu.
Dodaje, że to rozwiązanie nie tylko jest mało komfortowe w czasie deszczu czy śniegu, ale również niebezpieczne. Pasażerów nikt nie pilnuje. Często rozchodzą się, a o wypadek na lotnisku nietrudno. Na pewno wkrótce usłyszymy o tym, że kogoś potrącił wózek bagażowy, czy samochód obsługi. Góralczyk podejrzewa, że główny problem terminala to zbyt niska przepustowość. Jest po prostu za mały, ale władze lotniska w Modlinie są innego zdania.
Niskokosztowe lotniska oznaczają niski standard?
Jesteśmy pierwszym w Polsce lotniskiem niskokosztowym i może faktycznie powinniśmy wcześniej informować o innym standardzie niż np. na lotnisku im Chopina. Pasażerowie są proszeni o opuszczenie terminalu, żeby było w nim więcej miejsca - przyznaje Magdalena Bojarska, specjalista ds. komunikacji portu Warszawa-Modlin.
Czy to oznacza, że dwa miesiące po otwarciu lotnisko jest już u kresu swojej przepustowości? Wszystko na wskazuje na to, że tak. Tym bardziej, że projektowano je dla ok. 1,6 mln osób rocznie.
Tymczasem tylko w tym roku, w zaledwie 5 miesięcy, władze portu w Modlinie spodziewają się aż 900 tys. pasażerów. Zresztą już wcześniej, Piotr Okienczyc, prezes Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin w rozmowie z portalem prtl.pl przyznał, że planuje zwiększyć liczbę pasażerów do 2,5 mln osób "bez znacznego obniżenia komfortu". Ale jak pokazują uwagi pasażerów, wcale nie będzie to takie łatwe.
"Dziwne skargi. Nikt nikogo nie wyrzuca i nie obraża"
Władze lotniska dziwią się skargom pasażerów. Tłumaczą, że wcześniejsze wychodzenie na płytę to wymóg linii, których samoloty stoją bardzo krótko w Modlinie.
Pierwszy raz słyszę o wyrzucaniu ludzi z terminalu. Podobnych skarg nigdy nie mieliśmy. Modlin jest jednym z najlepszych lotnisk niskokosztowych w Europie - mówi Tomasz Żegliński z linii Ryanair.
Problem jednak chyba jest, skoro Magdalena Bojarska z portu Warszawa-Modlin zapowiada, że jeszcze przed zimą i opadami śniegu pojawi się zadaszenie na zewnątrz terminalu od strony płyty postojowej. Dobre i to, choć przed mrozem taka konstrukcja raczej nikogo nie uchroni.
Bojarska zapewnia również, że nie ma niebezpieczeństwa dla pasażerów stojących na płycie, bo porządku pilnują funkcjonariusze ochrony, a trasa przejścia jest odgrodzona barierkami. Na uwagi dotyczące niekulturalnego zachowania pracowników odpowiada, że każdy zgłoszony taki przypadek jest dokładnie wyjaśniany.
Pasażerowie chodzą po płycie lotniska? To niemożliwe. Wyjaśnimy tę sprawę - nie kryje zdziwienia Karina Lisowska z Urzędu Lotnictwa Cywilnego, który zajmuje się m.in. bezpieczeństwem na polskich lotniskach.
Z pewnością sytuację poprawiłaby rozbudowa portu Warszawa-Modlin. Na to potrzeba jednak pieniędzy, a władze lotniska twierdzą, że o zarabianiu będzie można mówić dopiero za 3-4 lata.
AJ