dębskibiurolegionowo napisał(a):Nawet jeżeli w pozwoleniu nie musi być termin realizacji, to musi być w ogłoszeniu zamówienia publicznego, jest również elementem specyfikacji zamówienia i umowy między inwestorem, a wykonawcą. Roboty budowlane można rozpocząć na podstawie ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę (z zastrzeżeniem robót wykonywanych na podstawie zgłoszenia lub nie wymagających ani pozwolenia na budowę ani zgłoszenia). Decyzja staje się ostateczna po upływie 14 dni od dnia doręczenia jej stronom postępowania, o ile strony nie wniosą w tym terminie odwołania od decyzji.
To jest dla mnie jasne - jeśli wykonawca buduje dłużej niż powinien, będzie płacił kary na rzecz inwestora, czyli PKP. Gdyby PKP nie zapisało żadnych kar w umowie, to możnaby ich pociągnąć do odpowiedzialności z prawa o zamówieniach publicznych lub pokrewnych. Prawnikiem nie jestem, dokładnie nie wiem.
dębskibiurolegionowo napisał(a):Przed przystąpieniem do użytkowania obiektu budowlanego, na którego wzniesienie wymagane było pozwolenie na budowę, należy złożyć do właściwego organu (powiatowego inspektora nadzoru budowlanego lub wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego) zawiadomienie o zakończeniu budowy, chyba że wymagane jest pozwolenie na użytkowanie (art. 54 ustawy - Prawo budowlane).
Wynika z tego, że inwestor nie uzyskał pozwolenia na użytkowanie, bo innego wytłumaczenia nie ma.
To też jest dla mnie dosyć jasne, natomiast nie wiem co dalej.
Mój tok rozumowania był następujący:
- jeśli data zakończenia/oddania do użytkowania jest deklarowana w dokumentach składanych w celu uzyskania pozwolenia na budowę, to jest również prawdopodobne, że samorząd ma jakieś możliwości dyscyplinowania inwestora w przypadku opóźnień,
- jeśli natomiast prawo budowlane nie wymaga takiej informacji, to obawiam się, że prawo również nie przewidziało żadnych narzędzi, które pozwolą samorządowi skutecznie interweniować, w przypadku zwłoki. Na przykład prawodawcy tworząc prawo założyli, że w interesie inwestora jest jak najszybciej zakończyć inwestycję, więc nie są potrzebne uprawnienia dla samorządów czy innych instytucji.
Niestety, są to tylko moje spekulacje, gdyż wiedzy prawniczej w tym względzie nie posiadam.
A aspekt prawny interesuje mnie dlatego, że chciałbym zrozumieć czy samorząd ma jakieś instrumenty prawne, czy jedyne co może robić to pisać błagalne pisma do PKP, Ministra Infrastruktury albo na berdyczów, a realny wpływ jest taki sam jak na to czy dziś będzie padał deszcz.
disturbia napisał(a):Moźe m.mokrzycki jest adwokatem Kowalskiego?
Nie, nie jestem.