W dniu dzisiejszym na lotnisku odbyło się Święto Milionowego Pasażera. Oczywiście gratuluję sukcesu, ale cały czas zachodzę w głowę jak to jest obliczane. Zawsze mi się wydawało, że oblicza się ilość ludzi, którzy zostali obsłużeni przez lotnisko i dochodzi się do momentu kiedy mamy np. liczbę 999.9xx i wiemy, że w kolejnym samolocie będzie powiedzmy 200 osób. Liczymy więc kolejno wysiadających pasażerów i w ten sposób otrzymujemy milionowego. Ale jak pokazuje na zdjęciach Gazeta Nowodworska - chyba działa to trochę inaczej. Na pierwszy rzut oka wygląda to tak, że Okienczyc biega po lotnisku z wielkim kawałem tektury, na którym widnieje nazwisko milionowego pasażera i po prostu szuka konkretnej osoby. A na pytanie skąd wiedział jakie nazwisko wpisać na tekturze pewnie mówi jak do Misia u Barei: "przypadkiem przechodziliśmy akurat z tekturą z właściwym nazwiskiem"...
zdjęcie: Gazeta Nowodworska