Zagłębiając się w historię NDM, tę przed 1939 od razu natrafiamy na Żydów. Od bodajże połowy XIX wieku stanowili zawsze blisko połowe lub nawet ponad połowę mieszkańców a byli tutaj już od wieku XVII.
Wladze Kolbuszowej zdecydoway się zmienić swój herb - i chwała im za to - gdyż w Kolbuszowej 90% substancji miejskiej stanowlili Żydzi. Mieli swoje zwyczaje i swoją odrębną historię która mniej lub więcej wpisywała się w historię ogółu, ale czy ktoś chce czy nie - jest to i nasza historia.
Bardzo się cieszę że to Stowarzyszenie powstało i stanowią go tak szczerzy pasjonaci, oddani pamięci historii miasta i jak zapewne jest - bez względu na przynależność rasową czy religijną jego mieszkańców. Przy okazji tłumaczenia z jidysz tekstu o Juresie byliśmy z Kalo niesamowicie podekscytowani tym ,że odkrywa się zapomiana od dziesięcioleci historia tak zasłużonego dla miasta obywatela jakim był Juress. Z tekstu objawiło się, że był nie tylko jeden Juress ale trzech od razu - w tym 2 fotografów. Juress Senior zwany Szperlingiem jego syn Jakow i trzeci Michel.
Od późnego dzieciństwa towarzyszył mi pewien paradoks. Miasto bardzo dobrze upamiętniło 4 powieszonych na Placu Solnych Patriotów, Żołnierze Września z Obrońcami Modlina mają swoje groby na cmentarzu - tak oczywiści być powinno i nie ośmielam się podwarzać czci ty Ludzi, nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że miasto właściwie nie odnotowało w świadomej pamięci ewaporacji jakichś 4500 swoich żydowkich mieszkańców, wojnę przeżyło tylko około 400 Polaków wyznania mojżeszowego z których w NDM zostało dosłownie dwoje czy troje. Nie uświadczysz pomnika czy tablicy upamiętniającej nowodworskich Żydów z wyjątkiem tej na kirkucie.
Paradoks ten nawiedził mnie a potem pozostał w mojej głwie już na dobre gdy chcąc dowiedzieć sie wtedy czegokolwiek o ludziach leżących na kirkucie w odpowiedzi słyszałem często o tym "jak to Hitler jedno zrobił dobrze" i opinie w tym typie, co najwyżej wzruszenie ramion.