Chelsea napisał(a):Koniecznie dodałabym panią od lodów u Mariańskiego - o niej już pisałam w innym wątku ...
Kościelnego też pamiętam, szczupły mężczyzna w garniturze, na mszy dodatkowo w białej komży.
Zawsze chodził z czarnym dużym workiem przed księdzem, który zbierał na tacę.
Na początku lat osiemdziesiątych wierni byli bardzo hojni, bo co jakiś czas ksiądz musiał zsypać pieniądze z tacy do worka.
Sprzedawczyni lodów u Mariańskiego była kobietą bardzo puszystą. Lubiłem ją, gdyż miała pogodne usposobienie.
Kościelnego też nie sposób zapomnieć. Przypominam sobie, iż pewnej niedzieli (początek lat osiemdziesiątych) proboszcz Żyła tradycyjnie przesypywał pieniądze z tacy do worka, który nie był jednak idealnie szczelny, ponieważ kościelny gubił po drodze monety