Miałem dzisiaj ciekawą przygodę wracając z Nasielska do Nowego Dworu Mazowieckiego pociągiem KM o godz. 20:52 (po zmianie rozkładu jest to ostatni pociąg na trasie Nasielsk-NDM). Na peronie w Nasielsku spotkałem Pana w zielonym wdzianku z logo Kolei Mazowieckich, który popijając coca-colę (zapewne z dodatkami) ledwo trzymał się na nogach. Pan ten wsiadł do pociągu jadącego do Warszawy Zachodniej. W jakim celu? Nie wiem, ale biletów na pewno nie był wstanie sprawdzić. No chyba, że.... miał kierować tym pociągiem?! Otóż, jest to niewykluczone, ponieważ pociąg zamiast zatrzymywać się na peronach zatrzymywał się po za nimi (czyżby brak wyczucia odległości?). Przykładowo: W Pomiechówku drugi wagon zatrzymał się na wysokości przejazdu kolejowego. A jak było w Nowym Dworze? Tak samo! Tylko pasażerowie pierwszego wagonu mieli komfort wysiadania na peronie, Ci z drugiego musieli skakać z pociągu w błoto (wagon zatrzymał się pod wiaduktem)
Inna sytuacja - na dworze z 15 st ciepła, w drugim wagonie co najmniej 30 st. Kanar stwierdził, że on jechał w pierwszym wagonie, gdzie była włączona klimatyzacja i nie wiedział, że w drugim też trzeba ją włączyć
A może drugi wagon to wagon gorszej kategorii? Dla ludzi z niższej klasy społecznej? Czy tylko ja mam takie przygody, czy to jest częsty przypadek? Chyba już nigdy nie wsiądę do drugiego wagonu....