Idę na pocztę. Chcę coś wpłacić. Pierwsze zaskoczenie, większa część poczekalni zajęta jakimiś pierdołami, regałami, stoiskami banku pocztowego. Nie ma gdzie usiąść. Dobra, biorę numerek nr 309. Otwarte 1 okienko, po 10 minutach wyświetlony numer 300. I myślę sobie, rozedrę mordę, żeby otworzyli inne okienka. Ale myślę sobie, co ja się będę denerwował, złość piękności szkodzi. Wychodzę, idę wpłacić gdzie indziej.
Bardzo współczuję obywatelom "skazanym" na pocztę. Ja już nie korzystam. Jak paczka to InPost, jak wpłata też gdzie indziej.