rather napisał(a):No to chyba za chwilę ostatnie sklepiki osiedlowe szlag trafi - szkoda, bo nie ma to jak świeże bułeczki w zasięgu wyjścia w laczkach
Dziwna jest też polityka miasta, które jest zadłużone po uszy, ale nie zależy mu na tym, żeby pieniądze trafiały do lokalnych przedsiębiorców, którzy płacą podatki w mieście. Co do podatków płaconych przez duże sieci, to z doświadczenia zawodowego wiem, że działają w taki sposób, że nie płacą praktycznie wcale, bo cała kasa jest w umiejętny sposób transferowana do centrali. U nas pewnie będzie tak samo. Pracy też z tego za dużo nie ma, chyba, że ktoś chce siedzieć za marne grosze na kasie.
Myślisz, że w sklepiku osiedlowym zarobisz większe pieniądze niż w markecie? Myślę, że się mylisz. Może praca w sklepiku osiedlowym jest lżejsza, bo jak nie ma klientów to sobie siedzisz i się nudzisz a w markecie przesyłają Cię tam gdzie trzeba coś robić, ale pieniędzy większych u pani Krysi raczej nie zarobisz. W Kauflandzie jak się przykładasz możesz zostać kierownikiem działu, albo nawet sklepu, w dużych sklepach są dodatkowe szkolenia a i studenci mogą sobie dorabiać w dużych sklepach na wykładaniu towaru itp.
tk28 napisał(a):Jestem tego samego zdania co ukasz, nie potrzebna jest aż taka liczba marketów w takim miasteczku jak Nowy Dwór Maz. (...) Jak nasze władze będą się zgadzały na kolejne markety to małe sklepiki upadną a nam pozostanie zaopatrywać się w żywność supermarketową, która jest bardzo niskiej jakości.
Pocieszę Cię: wkrótce powstanie kolejna Biedronka w naszym mieście. Ale u nas i tak jest mało marketów. tam, gdzie ludzie są ubożsi jest ich jeszcze więcej: takie miasteczka jak Ostróda, Iława, nawet Działdowo, Ciechanów przeżywają wysyp supermarketów różnych maści. W Ciechanowie to nawet Centra handlowe wyrastają, mimo, że jest to miasto zbliżonej wielkości.
Co do żywności supermarketowej to z moich doświadczeń nie odbiega ona za wiele od żywności sprzedawanej w sklepach osiedlowych. Na Osiedlu Młodych sam widzę jak się sprzedawcy zaopatrują w towar w Kauflandzie i sprzedają go drożej na osiedlu. Nawet w jednym z samów uchodzącym za dobry sklep. Wędliny może mają niezłe, ale od kiedy jest Olewnik w Kauflandzie to tam kupuję. Wkurza mnie jak w Kauflandzie widzę promocję na jakiś towar, a potem w pewnym samie osiedlowym ten sam towar sprzedają też "niby w promocji" o kilka złotych drożej niż w markecie. Kiedyś widziałem nawet właścicieli jak kupowali w dużych ilościach przecenione towary w Kauflandzie. Kombinatorzy:/
Dlatego wolę chodzić dalej do marketu niż do sklepu osiedlowego. Tak dla zasady.
A im więcej marketów tym więcej pracy dla ludzi i tym większa konkurencja w cenach i jakości towarów. W Kauflandzie pracuje więcej ludzi niż we wszystkich sklepach na osiedlu młodych razem wziętych. A Mrówka i Marcpol to też około 100 nowych miejsc pracy + nowe sklepy w pasażu handlowym.
Edit:
I też podobnie jak Chelsea, drażni mnie to, że nie dają sami paragonów w tym sklepach. Jaką mam gwarancję, że od wszystkiego odprowadzają podatki, poza tym często coś dla kogoś kupuję i chce wiedzieć jak się rozliczyć? Nie lubię prosić za każdym razem o paragon i jeszcze chować się przed pretensjonalnym wzrokiem sprzedawcy... W Kauflandzie czy w Biedronce zawsze otrzymuję paragon bez dopominania się.