Chelsea napisał(a):Vis a vis wspomnianej "Jubilatki" w drewnianym domu był niewielki bar piwny. W barze tym można było kupić piwo ale wyłącznie z kaszanką ... Ot taki zestaw.
To był słynny bar u Surażyńskiej zwany potocznie "U Sury". Przestał istnieć w latach osiemdziesiątych.
To był prawdziwy relikt - w środku wszystko wyglądało jakby nie zmieniło się od co najmniej lat czterdzistych. Stoliki i krzesła wyglądały jak te z filmu Wajdy "Pokolenie", drewniane mocno wytarte wieszaki w stylu lat trzydziestych, metalowe białe popielniczki z mocno poobtłukiwaną emalią, z czerwonym logo piwa Okocim. Podłoga była z desek, mocno już schodzonych. Bar miał tylko jedną w miarę nowoczesną rzecz: byłą to chłodnia zwana takze jak się nie mylę bufetem, w środku znajdowały się jakieś podejrzane specjały. Widziałem tam także wielką rybę na talerzu. Mój kolega mówił mi w 1980 roku, że widział tą samą rybę w tym bufecie w roku 1975. .
Widziałem tam jeszce coś: spluwaczkę! Wyjasniam, że było to emaliowane naczynie do spluwania a bywalcy tego baru spluwali tam dość często (spluwaczkę widziałem także jako mały chłopiec w zakładzie fryzjerskim u pana Tomka - tam mama mnie wysyłała gdy włosy podrosły - a który to zakład mieścił się w drwnianym budynku na Zakroczymskiej, dziś już niesitniejącym, przy dawnym rynku).
Niesamowita była też sama pani Surażyńska: mocno wytapirowana kobieta około 60-tki (a może nawet starsza) z krwistoczerwonymi paznokciami i takimiż ustami, o twarzy która niejedno już w życiu widziała.