Witam. W nawiązaniu do Jubilatki, chciałem podać, że przed Panią Władzią pierwszymi (od 1968 r?)właścicielami byli Państwo W. Mieszkali w Legionowie. Pierwsza szafa grająca, która tam była, jest chyba w niezłym stanie i znajduje się w NDM. Pascha była wyśmienita i do dziś nie jadłem takiego smakołyku. Wiele o wczesnej historii Jubilatki może dostarczyć mój dobry znajomy. myślę, że jest jeszcze wiele osób (obecnie starsze pokolenie), które doskonale pamiętają różne historie z życia w Jubilatce. Czasami w gronie znajomych wspominamy, jak wyczekiwaliśmy na to, aby zwolnił się stolik, a na który z utęsknieniem i błyskiem w oku oczekiwało liczne grono młodzieży.Pamiętam osoby, które były stałymi bywalcami Jubilatki i można ich było tam zastać zawsze o tej samej porze.
W kawiarni "Mazowsze" pyszne były zawsze świeże WZ-etki. Na wysokich stołkach można było spotkać taksówkarzy, którzy popijając małą czarną oczekiwali na pasażera.
Starsi mieszkańcy NDM i przyjeżdżający w latach 70 pamiętają "dworzec" PKS na Placu Solnym i słynny Bar u Greka (chyba w autobusie), który stał w miejscu nowego kawałka ul Lotników (jakby na zapleczu pawilonów złotnika i sklepu GS. Na ul. Warszawskiej gdzie obecnie jest przystanek autobusowy i kiosk z pieczywem była stacja benzynowa CPN.
Ktoś opisywał dawny Mannhatan i Pana, który rozdawał dzieciom gumy. Był to (śp) Pan G. który sprzedawał słodycze i inne smakołyki przywożone z RFN, NRD i Czechosłowacji. Podaję tylko inicjały osób, których nazwiska są mi znane, a myślę, że i wielu czytającym, ale nie mogę podać bez zgody rodziny.
Ponadto nie wiem ile jest w tym prawdy, ale ciekawa opowieść krążyła o tym jak powstała obwodnica NDM. Otóż ówczesny Premier PRL wybrał się z "gospodarczą" wizytą do Kazunia (inni mówią o Twierdzy) i aby tam dojechać musiał przejechać przez przejazd kolejowy w NDM. Osobowe pociągi kursowały rzadko (ale punktualnie), ciągnęła je lokomotywa. Trzeba trafu, że jeden pociąg jechał w stronę Warszawy, drugi za kilka minut w stronę Nasielska i na dodatek zaczęli przetaczać wagony na bocznicę. trwało to dość długo i Premier był poważnie spóźniony. Po powrocie do W-wy został wezwany ktoś z władz miasta i od słowa do słowa w uzgodnieniu z wiadomym Komitetem w szybkim tempie wybudowano obwodnicę. Taka historyjka.Może ktoś ją zweryfikuje?